Prof. Juri Kravcov z Akademii Morskiej
Przyjechałem do Szczecina ponad 15 lat temu, w roku 2000 – opowiadał prof. Kravcov. Jego żona Inesa była pół Polką i pół Rosjanką urodzoną w Rosji. Ona też była motorem i pomysłodawcą przyjazdu na stałe do Polski, którą uznawała za swoją historyczną ojczyznę.
Języka polskiego nauczył się jeszcze w Rosji. Jego teściowa była Polką i w domu często rozmawiali po polsku. Kiedy zamieszkali w Szczecinie, to język polski stał się automatycznie jego drugim językiem. Nic więc dziwnego, że rozmawia dziś po polsku poprawnie i zupełnie bez akcentu.
Do Szczecina państwo Kravcov’owie przyjechali prosto z Berlina, gdzie profesor odebrał Nagrodę Humbolta za osiągnięcia w badaniach naukowych i pracy dydaktycznej z zakresu fizyki. Otrzymał wówczas zaproszenie od rektora Wyższej Szkoły Morskiej, dzisiaj Akademii Morskiej, na prowadzenie wykładów z ukochanej fizyki. Za swoje osiągnięcia naukowe został odznaczony Zachodniopomorskim Noblem. Najbardziej jednak ceni sobie Medal Ciołkowskiego nadany mu przez Akademię Kosmonautyki Rosji.
Najważniejsza dla niego jest jednak ciągle fizyka. Nadal też, z grupą swoich kolegów, prowadzi badania środków złożonych: atmosfery turbulentnej, będącej mieszaniną gazów i nad oceanem niejednorodnym. Podstawowym kierunkiem tych doświadczeń jest metoda opisu fal w niejednorodnych ośrodkach. Jego liczne publikacje książkowe dotyczą właśnie tych kwestii. Podam tylko kilka tytułów jego licznych książek: „Optyka geometryczna ośrodków niejednorodnych” (wydana po polsku), „Radiation Transfer – Statistical and Wave Aspects”, „Geometrical Optics of Weakly Anisotropic Media”, „Principles of Statistical Radiophysic” czy wreszcie „Limits of Predictability” (wszystkie wydane po angielsku). Ma też wiele książek wydanych wcześniej w Rosji – m.in. „Teoria pierenosa…” czy „Gieometriczeskaja optika…”.
Studia radiofizyczne ukończyłem w Moskiewskim Instytucie Energetycznym – wspominał profesor. Jednym z moich wykładowców był światowej sławy uczony Władimir Kotielnikow. Moja praca dyplomowa, na zakończenie instytutu, dotyczyła metod oceny wpływu na radiolokację. O tym dawniej nie można było głośno rozmawiać.
Trzy czwarte swego życie poświęciłem sprawom wojskowym. Mój ojciec był organizatorem kadrowej polityki w przemyśle atomowym. Matka zaś pracowała w przemyśle rakietowym. Wybierając kierunek studiów poszedłem niejako w ślady swoich rodziców.
W Polsce – już na Akademii Morskiej, uczestniczyłem – razem z dr Bogdanem Biegiem i dr Januszem Chrzanowskim, w badaniach plazmowych w ramach współpracy z EURATOMEM. Zajmowałem się też fizyką – m.in. diagnostyką wysokotemperaturowej plazmy (termojądrowej) tzw. tokomak.
Fuzja termojądrowa jest procesem, w którym generowana jest niewiarygodnie wielka ilość energii cieplnej. Polega to na reakcjach atomowych, w wyniku których, z lżejszych pierwiastków powstają cięższe (odwrotnie niż w reakcji rozszczepienia jądrowego). Miejscem, w którym najczęściej mamy z nią do czynienia są gwiazdy, w tym nasze słońce. Aby pokazać jak dużo energii emituje Słońce, wystarczy powiedzieć, iż w ciągu jednej sekundy wytwarza około milion razy więcej niż cała ludzkość zużywa w ciągu roku.
Prof. Juri Kravcov często wyjeżdżał na konferencje zagraniczne. Dziś nie prowadzi już zajęć ani wykładów lecz zajmuję się konsultacjami i doradzaniem – razem z szefem swojej katedry prof. Januszem Chrzanowskim. Był ponadto promotorem kilku doktorów i habilitantów.
Pierwszych Rosjan spotkałem jeszcze na Akademii Morskiej. Nie musiałem więc ich specjalnie szukać. Dziś jestem zapraszany przez panią Tamarę Popową kilka razy w roku, na doroczne święta – takie jak: Dzień Zwycięstwa obchodzony 9 maja oraz koncerty i spotkania tematyczne – opowiada dalej profesor. Jestem ponadto członkiem Domu Nobla i staram się nadal aktywnie uczestniczyć w życiu tej organizacji. Interesuję mnie również literatura, poezja i muzyka, o których mogę godzinami rozmawiać.
Zajmowałem się także turystyką, kiedy żyła jeszcze moja żona. Dużo wówczas podróżowaliśmy i zwiedzaliśmy. Szczególnie podobała się nam Dolina Miłości położona niedaleko Chojny, gdzie mieszka rodzina Mateckich: państwo Małgorzata i Ryszard. Przyjechali tam ze Szczecina i już zostali. Zajmują się badaniem historii tamtych stron. Jest tam w Krajniku ciekawy kościół z minaretami, wzniesiony jeszcze przez krzyżowców i turystyczny szlak z nowo otwartą restauracją, w której zatrzymują się grypy turystyczne.
Zapytany: czym, różni życie współczesnej Polski od życia we współczesnej Rosji – odpowiada prawie bez zastanowienia, że… zupełnie niczym szczególnym. Ludzie maja przecież i tu tam takie same lub podobne problemy, które muszą rozwiązywać. I tu i tam jest dziś gonitwa za pieniędzmi, które nie łatwo jest obecnie zarobić. Trzeba więc często szukać pracy za granicą. I Polacy i Rosjanie dają sobie z tym jakoś radę. Podoba mi się w Polsce wysoki poziom kultury osobistej społeczeństwa.
Rozmawiał i fotografował
Leszek Wątróbski