Historia, Kultura, Polska

Hołd pruski 1525. Genialna decyzja czy błąd polityczny?

Ostatnia wojna z krzyżakami wybuchła w 1519 r., a więc w chwili, gdy Polska i Litwa zmagały się z kilkoma poważnymi wyzwaniami jednocześnie. Na wschodzie trwał kosztowny konflikt zbrojny z Moskwą. Zarówno krzyżaków, jak i Moskwę chętnie wspierał cesarz niemiecki z dynastii Habsburgów, która rywalizowała z Jagiellonami o panowanie w Czechach i na Węgrzech. Na południu potężne Imperium Osmańskie szykowało się do podboju chrześcijańskiej Europy.

Hołd pruski Jana Matejki, 1882, Sukiennice – oddział Muzeum Narodowego w Krakowie

Koalicję przeciw Turkom chciał zmontować papież, który w związku z tym niechętnie patrzył na wojnę Polski z zakonem krzyżackim i wspierał krzyżaków dyplomatycznie. Sami krzyżacy również zabiegali o wsparcie przeciwników Polski. Korzystali z przyjaźni Habsburgów, a ponadto zawarli sojusz z Moskwą.

To wszystko należało mieć na uwadze, tocząc wojnę z krzyżakami. Do 1521 r. żadnej ze stron nie udało się zyskać dostatecznej przewagi, dlatego zdecydowano się na czteroletni rozejm. Zakon dzięki potężnym sojusznikom miał pieniądze i najemników. Pokonanie go w boju wiązało się z olbrzymimi kosztami i wymagało woli politycznej szlachty. To sejm decydował o podatkach, bez których prowadzenie wojny nie było możliwe. Szlachta była gotowa płacić, godziła się na znacznie wyższe podatki, niż w okresie pokoju, jednak wciąż nie był to wysiłek adekwatny do potrzeb nowoczesnej wojny. Na więcej król nie mógł liczyć, szczególnie w obliczu zagrożenia moskiewskiego i tureckiego. Zakon także miał swoje problemy. Idee reformacji zapoczątkowanej w 1517 r. przez Marcina Lutra szerzyły się w zawrotnym tempie i osłabiały pozycję papieża i cesarza. Ponadto Habsburgowie byli zajęci rywalizacją z Francją o hegemonię na zachodzie Europy. Filary, na jakich krzyżacy budowali swą pozycję w rywalizacji z Polską, chwiały się w posadach. Wewnątrz zakonu zaczęto więc rozważać porozumienie z Zygmuntem Starym.

W 1523 r. Albrecht Hohenzollern spotkał się z Marcinem Lutrem, który namawiał go do porzucenia reguły zakonnej i zmiany poglądów. W głowie wielkiego mistrza zakiełkował plan sekularyzacji państwa zakonnego, uczynienia go świeckim księstwem i dokonania reformy kraju w oparciu o nauki Lutra. Taki krok czynił go zdrajcą w oczach cesarza i papieża, wobec czego oparcia należało szukać w Polsce, której taki scenariusz – likwidacja zakonu i zerwanie jego więzi z możnymi patronami – był na rękę.

W 1525 r., gdy zbliżał się okres końca rozejmu, w grze pojawił się jeszcze jeden czynnik. Cesarz triumfował w wielkiej bitwie pod Pawią, gdzie pokonał Francuzów, a tym samym jego pozycja niezwykle się umocniła. Nawet w obliczu postępującej reformacji istniała obawa, że teraz Habsburg będzie miał dość sił, by nie pozwolić Polsce na pokonanie zakonu, a Albrechtowi narzucić swoją wolę. Także z polskiej perspektywy porozumienie z zakonem na zasadzie konsensusu wydawało się więc najlepszym rozwiązaniem.

Hołd lenny złożony przez Albrechta 10 kwietnia, był dopełnieniem traktatu krakowskiego zawartego przez strony polską i krzyżacką dwa dni wcześniej. Na skutek podjętych wówczas decyzji państwo zakonne, jedno z głównych zagrożeń dla bezpieczeństwa Polski i Litwy od niemal 300 lat, przestało istnieć. W jego miejsce na mapie Europy pojawiło się świeckie księstwo pruskie (Prusy Książęce), związane z Królestwem Polskim mocą prawa lennego. Nie zostało ono jednak wcielone do Polski. Władzę w Prusach Książęcych nadal sprawował Albrecht, odtąd już nie jako wielki mistrz katolickiego zakonu, ale świecki książę, którego do tej roli formalnie wyznaczył zwierzchni pan – król Polski. Kwestią najwyższej wagi był również zapis, zgodnie z którym Prusy Książęce mogły być dziedziczone wyłącznie przez Albrechta i jego trzech braci oraz ich potomków. W razie wygaśnięcia tej linii rodu, lenno miało zostać przejęte przez Królestwo Polskie. Praw do dziedziczenia Prus Książęcych pozbawiono inną gałąź rodziny Hohenzollernów, elektorów brandenburskich, którzy marzyli, by ich domena ze stolicą w Berlinie połączyła się z ziemiami dawnego państwa zakonnego. Było to w pełni zgodne z polską racją stanu.

Mając na względzie okoliczności, trudno traktować hołd pruski inaczej, niż jako najbardziej optymalny wybór dla obu stron. Porozumienie było korzystne dla Polski, ponieważ pozwalało jej zlikwidować zagrożenie na północy bez angażowania kosztów, których mogłaby nie dać rady ponieść. Przez kolejne 130 lat, do potopu szwedzkiego, Polska będzie zabezpieczona ze strony pruskiej. Faktem jest, że w 2 poł. XVIII w. to właśnie Prusy staną się jednym z zaborców Rzeczpospolitej. Powstanie królestwa Prus i wzrost jego potęgi nie był jednak efektem decyzji Zygmunta Starego z 1525 r., ale jego następców, którzy wbrew pierwotnemu zamysłowi zgodzą się w przyszłości na dziedziczenie praw do Prus Książęcych przez brandenburską linię Hohenzollernów. Tak powstanie zalążek silnego i niezwykle bogatego państwa pruskiego, które weźmie udział w rozbiorach Rzeczpospolitej, a w XIX w. dokona zjednoczenia Niemiec. Tego jednak w kwietniu 1525 r. nie można było przewidzieć.

Patryk Palka

 

Źródło: DlaPolonii