Australia i Polonia, Historia, Polska, Świat

Monte Cassino – mit i legenda ostatniego cmentarza Rzeczpospolitej

Kampania włoska II Korpusu znaczyła swój bitewny szlak cmentarzami poległych. Ten pod Monte Cassino, otoczony mitem i legendą bitwy, stał się symbolem polskiego zwycięstwa nad Niemcami w II wojnie światowej. Sławą i rozgłosem nie dorównują mu ani bohaterowie Tobruku, Falaise, czy bitwy o Anglię, ani kościuszkowcy zatykający polską flagę na Kolumnie Zwycięstwa w Berlinie 2 maja 1945 roku.

Polski cmentarz wojenny na Monte Cassino położony jest w siodle zwanym podczas walk Doliną Śmierci, pomiędzy wzgórzami 593, tzw. Górą Ofiarną, i Monte Cassino z klasztorem benedyktynów. Na jego gruzach 18 maja 1944 roku zatknięto polską flagę. Poległych w bitwie złożono w dwuszeregu na tarasach wznoszących się zboczem Góry Ofiarnej do kamiennej płaskorzeźby orła umieszczonego w środku biało-zielonego krzyża. Zwiedzających wita kamienny krzyż Virtuti Militari z płonącym zniczem oraz napis – Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie. Staraniem Polonii włoskiej powstało przy cmentarzu wielojęzyczne Muzeum Pamięci II Korpusu z mottem – skąd przyszli, o co walczyli, dokąd odeszli. Udający się na zwiedzanie klasztoru mijają teraz po drodze nie „jakiś” cmentarz, ale miejsce poważnej historycznej refleksji. Polecane wszystkim, i obcym i Rodakom.

Już w 1945 roku wydawnictwo II Korpusu opublikowało pierwszy tom reportażu Melchiora Wańkowicza „Bitwa o Monte Cassino”, tom drugi ukazał się rok później, a trzeci w następnym.  Autor pisał: „Tom 3 został skonfiskowany przez władze II Korpusu na 4 miesiące i puszczony dopiero w obieg, kiedy szef sztabu, gen. Wiśniowski napisał włączony do niej kilkustronicowy komentarz”. Wańkowicz przekonywał, że polemika generała była próbą utrwalenia mitu, któremu, rzecz jasna „…nie pomoże, że polska bitwa pod Monte Cassino była częścią wielkiej połączonej operacji wielkich jednostek alianckich, że Góry Klasztornej nikt nie atakował, że Polacy weszli do pustego klasztoru, z którego musieli ustąpić Niemcy na skutek obejścia lewego skrzydła przez Brytyjczyków. …opinia nie chce też pamiętać licznych opisywanych w książce załamań się, niesłuchania rozkazów, wszystkiego, co daje istotną miarę wysiłku żołnierskiego…. Nie było „…zdobywania Częstochowy… nie pięliśmy się po drabinach na mury”, pisał Wańkowicz. Z zadowoleniem cytował „Żołnierza Polskiego” z 15 września 1958 roku: „Dobrze, że Monte Cassino pisał Wańkowicz, a nie kto inny. Dzięki temu mamy reportaż, a nie opowieść o cudownej obronie Jasnej Góry”.

Monte Cassino 2015. Grupa polonusów z różnych stron świata na cmentarzu wojennym – pośród nich L.Wikarjusz i autor. W tle odbudowany klasztor oo. Benedyktynów. (fot. MWR)

W rocznicę bitwy jej uczestnik, gen. Klemens Rudnicki, wspominał: „Tam działa się niespotykana w dziejach czynu wojennego rzecz: poezja stała się prawdą, a prawda była poezją”. Wańkowicz ubrał tę prawdę i poezję w fakty, opisał „dół bitwy”, gdzie „ciemności nocy, brak łączności, momenty nie zaplanowane, ostrzał nieprzyjacielski od tyłu, improwizacja i niekontrolowane odruchy” towarzyszyły strategiom i rozkazom zabierając życie 923 żołnierzy, rannych było 2931, a zaginęło 94.

Straty poniesione przez Polaków sprzymierzeni oszacowali na 50% oczekiwanych. Rachowali na bazie własnych niepowodzeń w walkach o klasztorną górę. Od stycznia 1944, początku bitwy, Wańkowicz wylicza – Amerykanie (zostawili kości na 593…), Francuzi (1400 zabitych…), Brytyjczycy (593 zaścielone trupami…), Gurkowie (wybici – do nogi…), Hindusi (3000 zabitych, po raz pierwszy w ciągu istnienia dywizji nie osiągnęli celu ataku…), Maorysi (kładli się jak łan zboża…), Nowozelandczycy (korpus rozwiązany ze względu na straty…).

Flagi polska i brytyjska zatknięte na ruinach klasztoru Benedyktynów na Monte Cassino. (fot. IPN/IPNRz-19-2-5-169)

W rozkazie z 20 maja 1944 roku dowódca II Korpusu, gen. Władysław Anders napisał: „Na ruinach fortecy Monte Cassino, którą Niemcy ogłaszali przed całym światem za nie do zdobycia, powiewa dumnie chorągiew polska. Obok niej kazałem wywiesić chorągiew brytyjską jako znak wspólnego wysiłku (…)”. Ekipie, która ma zatknąć chorągwie, towarzyszy „barwny korowód korespondentów alianckich i jednego polskiego”. Przy zatykaniu flagi „trzaskają aparaty”, amerykański reporter pyta „ile cali kwadratowych ma flaga, jak się nazywa ten najmężniejszy z mężnych, co ją zatyka…”. Z wyrazami uznania od sprzymierzonych za współudział w zwycięskiej bitwie potem będzie już tylko gorzej.

Co trup, to znany fragment walki, który zamilkł…  – opisuje ciała zabitych na Górze Ofiarnej Wańkowicz i zamieszcza fotografie z budowy cmentarza, tam spoczną i przerwą tę milczącą walkę. Pisarki Maria Dąbrowska i Anna Kowalska nazwały to miejsce ostatnim cmentarzem Rzeczpospolitej – leżą obok siebie, tak jak walczyli i ginęli, Polacy pięciu wyznań – katolicy, grekokatolicy, prawosławni, ewangelicy i żydzi.  Uczestnik bitwy, Gustaw Herling-Grudziński, w 1964 roku pisał: „W dwudziestolecie bitwy odprawiono na ostatnim cmentarzu Rzeczypospolitej cztery nabożeństwa: katolickie, prawosławne, żydowskie i ewangelickie (niestety zapomniano o grecko-katolickim)”. Podobnie było 25 lat po bitwie (1969), ale w jej czterdziestolecie (1984): „…odstawiono „do lamusa” tradycję ostatniego cmentarza Rzeczypospolitej: nie było nabożeństw innych wyznań…”, a przemawiający Prymas „słowem nie wspomniał gen. Andersa”. W 80. rocznicę w 2024 roku odprawiono nabożeństwo katolickie, odmówiono modlitwy innych wyznań i wygłoszono uroczyste mowy.

Monte Cassino 2015. Składanie kwiatów pod pomnikiem poległych na polskim cmentarzu wojennym – ówczesny prezes Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, Leszek Wikrajusz i Marian Radny. (fot. MWR)

Kiedy odwiedziłem cmentarz, żadnych nabożeństw nie odprawiano i nikt nie przemawiał. Było pustawo i cicho, kiedy w imieniu organizacji członkowskich Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, razem z jej ówczesnym prezesem, Leszkiem Wikarjuszem, składaliśmy kwiaty przy pomniku poległych. Ożyły w pamięci fragmenty książki Wańkowicza, a ten najbardziej natarczywy cytował się niemal dosłownie: „W ten dzień „zwycięstwa”, kiedy rozwinęła się turystyka na górę klasztorną, na odcinku Kresowej trwały walki jak za poprzednich dni…

Marian W Radny