Do Cagliari*, największego miasta Sardynii, leciałem z Poznania 2 godziny i 10 minut. Sardynia to nie tylko druga co do wielkości wyspa Włoch, ale także osobny świat. Mówi się tam po sardyńsku – w języku starszym niż włoski, a na pytanie o przynależność, wielu mieszkańców odpowie bez zawahania: jestem „Sardyńczykiem” przed „Włochem”.

Do Cagliari dotarłem jeszcze w okresie przedświątecznym, kilka dni przed Wielkanocą. Wiedziałem, że zobaczę liczne procesje Wielkiego Tygodnia i skosztuję postnych potraw, których receptury sięgającą XVII wieku.

przy ul. Giuseppe Manno w Cagliari (11 kwietnia 2025) Fot. Leszek Wątróbski
W stolicy wyspy – w Cagliari, liczącym dziś ok. 150 tys. mieszkańców, wszystkie procesje rozpoczynają się zazwyczaj przy kościele San Giacomo. Z tej świątyni członkowie bractw niosą figury, realistycznych wielkości, przedstawiające sceny Męki Pańskiej. Pochód przemieszcza się ulicami miasta, zatrzymując się przy siedmiu innych świątyniach. Procesji towarzyszy cisza przerywana jedynie dźwiękiem werbli i śpiewem członków konfraterni.

przy ul. Giuseppe Manno w Cagliari (11 kwietnia 2025) Fot. Leszek Wątróbski
Sardyńskie święta wielkanocne to nie tylko religijne wydarzenie. Są też wielkim misterium, w którym miesza się katolicyzm, pogańskie echa i pradawna symbolika. Tam wąskie uliczki wypełniają się zapachem świec i śpiewem starodawnych pieśni.

przy ul. Giuseppe Manno w Cagliari (11 kwietnia 2025) Fot. Leszek Wątróbski
Uczestnicy ubrani są w białe tuniki, niosą figury Chrystusa i Matki Boskiej, a rytuały są niemal teatralne – każdy gest ma swoje znaczenie. Także w innych miejscowościach Sardynii – w Sassari czy Olbii, misteria przypominają sceny z biblijnych opowieści. Wyczuwa się w nich wpływy hiszpańskie z czasów, gdy Sardynia należała do Korony Aragońskiej. Procesje trwają godzinami, często nocą, i kończą się symbolicznym spotkaniem Zmartwychwstałego z Maryją. Wtedy tłum milknie, a w powietrzu unosi się mieszanina ulgi, wiary i tajemnicy.
Kuchnia Cagliari
Kuchnia Cagliari (Càllarisu w dialekcie sardyńskim), to fascynujące połączenie smaków śródziemnomorskich, kuchni włoskiej i lokalnych tradycji pasterskich oraz rybackich. Podczas Wielkiego Postu tradycyjnie unika się mięsa i potraw tłustych. W tym czasie dominują zupy z roślin strączkowych (sardyńskie: zuppa di legumi) – soczewicy, ciecierzycy, fasoli – często z dodatkiem warzyw i ziół. Je się również dziko rosnące zioła i warzywa (verdure selvatiche) – takie jak cykoria, dzika rukola, szparagi – gotowane lub duszone z czosnkiem i oliwą. Niektórzy przygotowują również warstwowe „placki” (pane frattau) z sosem pomidorowym, jajkiem w koszulce i parmezanem lub pecorino – skromne danie, ale bardzo smaczne. Są wreszcie placuszki z warzyw (frittelle di verdure) z cukinii, ziemniaków, cebuli, smażone na oliwie – czasem bez jajek, by zachować postny charakter.
Kuchnia sardyńska, a zwłaszcza z rejonu Cagliari, ma bardzo ciekawe tradycje kulinarne związane z Wielkim Postem i Wielkanocą. W tym właśnie okresie, w wielu domach, wciąż są silnie zakorzenione tradycje kulinarne w lokalnej religijności i rytmie życia, a jedzenie odgrywa w nich ważną rolę. Ciekawie prezentują się również potrawy świątecznie podawane w dniu Wielkanocy (sardyńska Pasqua). W czasie ich świętowania stoły uginają się od tradycyjnych i obfitych potraw.
Popularna jest wówczas pieczona jagnięcina z ziołami (Agnello arrosto) stanowiąca danie główne na wielkanocnego obiadu. Są też pierożki nadziewane ziemniakami, miętą i pecorino (culurgiones) podawane z masłem i szałwią lub sosem pomidorowym. Na deser przygotowuje się natomiast kruche ciasteczka nadziewane serem ricotta lub serem owczym i skórką cytrynową lub pomarańczową (pardulas lub formaggelle) często z dodatkiem szafranu. Są to typowo wielkanocne ciastka. Jest wreszcie chleb ozdobny z zatopionym jajkiem (coccoi cun s’ou) wypiekany w różnych kształtach – przypominający np. baranki czy ptaki.
Sardynia to także atrakcyjna turystycznie wyspa
Sardynia to także atrakcyjna turystycznie wyspa z pięknymi plażami ciągnącymi się kilometrami – np. Plaża Poetów (Spiaggia del Poetto) w Cagliari, licząca ponad 8 km wzdłuż wybrzeża Morza Tyrreńskiego. Jest ona znana z drobnego piasku, krystalicznie czystej wody oraz tętniącego życia nocnego. Plaża oferuje liczne udogodnienia, takie jak: przebieralnie, prysznice, łazienki, kawiarnie i bary, szezlongi i parasole.

Vis a vis Plaży Poetów zobaczyć można piękne flamingi – ptaki znane ze swoich jasnoróżowych piór, które zawdzięczają diecie bogatej w karotenoidy. Flamingi często stoją na jednej nodze, co pomaga im w utrzymaniu ciepła ciała. W języku sardyńskim na flaminga mówi się sa genti arrubia – „czerwony lud”. To wyrażenie oddaje nie tylko kolor ich piór, ale też mistykę związaną z ich obecnością – jakby ptaki te przybywały tu od wieków, by czuwać nad wyspą. I nie trzeba lecieć daleko, by je zobaczyć w ich naturalnym środowisku. Można je zobaczyć, jak majestatycznie kroczą przez płytką wodę, z gracją pozując do zdjęć.
* * *
Na pierwszy rzut oka Sardynia wydaje się być tylko kolejną śródziemnomorską pocztówką – szmaragdowe morze, białe plaże, flamingi i aromatyczna kuchnia. I choć turystyka stanowi tam dziś ważną gałąź gospodarki, to wielu jej mieszkańców wciąż żyje zgodnie z rytmem przyrody. W głębi wyspy starsi ludzie wypasają owce, robią pecorino w taki sam sposób, jak ich dziadkowie i opowiadają o duchach, które nocą przechadzają się między nuragami.

Sardynia to wyspa, gdzie można zgubić zasięg, ale odnaleźć coś ważniejszego – spokój, smak prawdziwej oliwy, zapach rozmarynu unoszący się w górskim powietrzu.

Sardynia nie narzuca się – trzeba ją zdobywać powoli, krok po kroku. I może właśnie dlatego, gdy raz się ją odwiedzi, chce się do niej wracać. Bo to miejsce, które tak jak flaming, balansuje na jednej nodze między teraźniejszością a wiecznością.
Leszek Wątróbski
*Sardynia to druga co do wielkości włoska wyspa na Morzu Śródziemnym. Jej historia sięga wielu tysięcy lat wstecz. Udowadniają to tajemnicze kamienne wieże, nazywane tam nuragi, rozsiane po całej wyspie. Jest ich ponad 7 tysięcy. Niektóre wyglądają jak porzucone zamki krasnoludów. Najsłynniejszy – Su Nuraxi w Barumini, wpisany na listę UNESCO, przyciąga nie tylko archeologów, ale i tych, którzy wierzą w pradawne energie. Mieszkańcy opowiadają, że kamienie „czują” i „pamiętają” – zwłaszcza w ciszy o zachodzie słońca.