W swoim malarstwie, za pomocą pewnego zamglenia i niedomówienia, umiała wyrazić „rzeczywistość ukrytą we wnętrzu istot”. 15 kwietnia przypada 160. rocznica urodzin Olgi Boznańskiej.

„Panią Boznańską zaliczamy do intymistów, jeśli słowo to oznacza delikatność niedomówienia i zamglenia. Wyczuwa się w niej naturę wzniosłą i bolesną. Zmierza ona do wyrażenia drugiej rzeczywistości ukrytej we wnętrzu istot” – tak w 1909 roku pisał o artystce znany francuski krytyk sztuki Louis Vauxcelles, któremu przypisuje się utworzenie terminów Fowizm i Kubizm. Miarą jej wielkiego sukcesu jest również to, że w 1912 roku wraz z Augustem Renoir’em i Claude Monet’em reprezentowała Francję na wystawie w Carnegie Institute w Pittsburghu. W tej samej roli i w tym samym mieście wystąpiła wraz z Pierre Bonnard’em i Maurice Denis’em w 1923. Carnegie Institute już w 1907 roku obdarowało ją srebrnym medalem za jedno z jej dzieł. Pięć lat później otrzymała order Legii Honorowej, a w 1937 na Wystawie Światowej w Paryżu Grand Prix.
Pomimo, że tworzyła głównie za granicą utrzymywała stały kontakt z Polską, w której wyrosła i odniosła pierwsze sukcesy. Jej zasługi zostały docenione, była dwukrotnie odznaczona Orderem Odrodzenia Polski. Jej obrazy znajdują się licznych galeriach świata, m.in. trzy płótna w Musée d’Orsay w Paryżu. Największy zbiór dzieł Boznańskiej posiada jej rodzinne miasto – Kraków, ale również Muzeum Narodowe w Warszawie może się pochwalić aż 57 jej obrazami, m.in. takimi arcydziełami, jak „W oranżerii”, cennymi rysunkami i fotografiami dającymi wyobrażenie o niej i jej pracowniach w Monachium i Paryżu.
Po nieudanym narzeczeństwie z malarzem Józefem Czajkowskim artystka prowadziła samotny tryb życia.
Ścieżki artystycznego życia
Boznańska urodziła się w Krakowie 15 kwietnia 1865 roku. Była córką inżyniera Adama Nowiny Boznańskiego i Francuzki Eugenii de Mondain; uzdolniona artystycznie matka udzielała jej pierwszych lekcji rysunku. Następnie uczyła się malarstwa m.in. pod okiem znanego portrecisty Kazimierza Pochwalskiego. Z tego okresu pochodzą jej znakomitej klasy rysunki ukazujące rzeźby antyczne, takie jak Afrodyta Praksytelesa. Wyjechała do Monachium w 1886 i tworzyła tam, ucząc się dalej, m.in. w pracowni Karla Kricheldorfa. Od 1896 miała własną pracownię, a w 1898 osiadła w Paryżu, gdzie mieszkała do końca życia i została pochowana.
W okresie monachijskim przyszły też pierwsze sukcesy międzynarodowe – wystawiała swe dzieła w Paryżu, Monachium, Berlinie i Wiedniu, gdzie za namalowany w 1893 roku portret Paula Neuena otrzymała złoty medal (1898). Stała się słynną portrecistką operującą wnikliwą analizą psychologiczną i dążeniem do silnej ekspresji w ukazywaniu modela; niejednokrotnie sięgała po wzory ze sztuki Diego Velazqueza.
Zasadniczy jednak wpływ na ukształtowanie postawy artystycznej Boznańskiej wywarli James McNeill Whistler i Édouard Manet, artyści z pogranicza realizmu i impresjonizmu. Największe sukcesy odnosiła na przełomie wieków, z czasem przestała być modna i wówczas braki w dochodach uzupełniała poborami z czynszu rodzinnej kamienicy w Krakowie. Wszakże również w ostatniej fazie życia dostrzegano uroki jej malarstwa. Na Biennale w Wenecji w 1938 sprzedała pięć obrazów, w tym Portret pani Dygatowej; zakupił go król włoski Wiktor Emanuel III.
Wybitne dzieła i ich cechy
W 1890 Boznańska namalowała dwie duże kompozycje o wymiarach 235×180 cm, zatytułowane „W oranżerii” i „W Wielki Piątek”; wystawione w Krakowie, zostały pozytywnie ocenione przez krytykę. Pierwszy z nich ukazuje młodą, dumną ze swej urody dziewczynę, która niczym Flora stoi pod palmą, wśród kwiatów, które zbiera do kosza. Drugi obraz przedstawia adorującą krzyż młodziutką zakonnicę klęczącą w poświacie płonących lampek. Płótno „W oranżerii”, pokazane w lutym 1892 roku w warszawskiej Zachęcie, otrzymało entuzjastyczną recenzję Henryka Piątkowskiego; krytyk chwalił przede wszystkim walory malarskie dzieła, jego harmonijną kolorystykę, światło i subtelną tonację.

Za arcydzieło Boznańskiej uważany jest „Portret dziewczynki z chryzantemą” (1894). Błyszczące oczy, tonacje szarości i objawiająca się na twarzy aura oczekiwania nadają obrazowi znamiona tajemniczości. Istotnym dopełnieniem płótna jest bukiet chryzantem. Dziewczynka w wyraźny sposób nawiązuje psychiczny kontakt z widzem. Jej poza, subtelne rysy twarzy i delikatność dłoni kontrastują z nastrojem niepokoju. William Ritter na łamach „Gazette des beaux-arts” tak pisze o arcydziele polskiej malarki: „Jest to dziecko enigmatyczne, które doprowadza do szaleństwa tych, co mu się zanadto przypatrują. Melizanda ma sześć lat i urodziła się w arystokratycznej rodzinie w jakimś wielkim współczesnym mieście – taka wydaje się przerażająca dziewczynka, tak jasna i biała, że budzi dreszcz”. Joanna Sosnowska w swej interpretacji twórczości artystki mówi o bezcielesności w jej malarskich przedstawieniach postaci. Ma to wynikać z biografii malarki, w której nieokreślone wydarzenia z dzieciństwa spowodować miały problemy z akceptacją własnego ciała i być znakiem wypartej traumy. Badaczka znajduje tylko kilka wyjątkowych przykładów dzieł Boznańskiej, gdzie fizyczność modela jest wyraźnie wyeksponowana, m.in. w omówionym obrazie „W oranżerii”.
W dojrzałych dziełach Boznańskiej rzeczywiście dostrzegamy ledwie sumaryczne kontury postaci i przedmiotów w tle. Jak słusznie podkreślają niektórzy badacze Boznańska malowała raczej wizerunki duszy niż portrety. W jej licznych obrazach pojawia się też dalekowschodnia, biało-niebieska ceramika, japońskie laleczki, parasolki, wachlarze. Tła zdobią bogato dekorowane tkaniny.
Niewielu jest twórców, po których posiadamy tak bogatą spuściznę, zarówno malarską, jak i dotyczącą prywatnego życia. Za sprawą licznych autoportretów oraz zachowanych fotografii przedstawiających malarkę w jej kolejnych pracowniach, utrwalił się wizerunek dystyngowanej, smukłej damy o smutnym obliczu, ubranej w długie, ciemne suknie.
Jerzy Miziołek
Źródło: DlaPolonii